Czy elektryk może być tańszy niż myślimy? Analiza Euronews pokazuje, że w 2025 roku to właśnie Włochy, Polska i Grecja znalazły się w ścisłej czołówce krajów oferujących najwyższe dopłaty do samochodów zeroemisyjnych. Skala wsparcia robi wrażenie – od ponad 40 tys. zł w Polsce po nawet 48 tys. zł we Włoszech.
🇮🇹 Włochy – lider dopłat
Nowy program uruchomiony w październiku przewiduje dopłaty do 11 tys. euro (ok. 48 tys. zł), stanowiące do 30 proc. wartości auta. Warunkiem jest cena poniżej 42 700 euro. To rekordowa oferta w całej Unii, gdzie średni udział BEV w rynku wynosi 15 proc., podczas gdy we Włoszech to zaledwie 5,2 proc. Program może diametralnie zmienić ten obraz.
🇵🇱 Polska – wysokie dopłaty, niska sprzedaż
Na drugim miejscu uplasowała się Polska z dopłatami sięgającymi 40 tys. zł. Kierowcy są też zwolnieni z podatku rejestracyjnego. Problem w tym, że udział aut elektrycznych w rynku to jedynie 5,4 proc.. Powodem są wysokie ceny pojazdów, często przekraczające 150 tys. zł, oraz masowy import używanych aut spalinowych – w 2024 roku sprowadzono ich niemal milion.
🇬🇷 Grecja – dodatkowe zachęty
Grecy mogą liczyć na 9 tys. euro wsparcia, a także bonus za złomowanie auta (2 tys. euro) i premię dla młodych kierowców (1 tys. euro). Do tego dochodzą ulgi podatkowe, co sprawia, że pakiet zachęt jest wyjątkowo atrakcyjny.
🌍 Europa – różne strategie
Słowenia oferuje dopłaty do 7 200 euro, Hiszpania 4 500–7 000 euro wraz z ulgami podatkowymi, a w krajach nordyckich kluczem do sukcesu okazały się zwolnienia z VAT i opłat. Norwegia jest tu wzorem – aż 94,1 proc. nowych aut to elektryki, mimo braku bezpośrednich dopłat.
🔮 Co dalej z Polską?
Polska ma jedne z najwyższych dopłat w UE, ale bez tańszych modeli i gęstej sieci ładowarek efekt będzie ograniczony. Jeśli jednak uda się rozwinąć infrastrukturę zgodnie z unijną dyrektywą AFiR i zwiększyć dostępność przystępnych cenowo aut, nasz kraj może wreszcie wykorzystać potencjał finansowy i przyspieszyć transformację transportu.