IZERA to w naszym kraju najbardziej wyczekiwane auto elektryczne! Dlaczego? Bo ma być nasze, polskie! Ale niestety, zawsze jest jakieś ale.
Wokół tego projektu jest coraz więcej pytań, niż odpowiedzi. Projekt jest cały czas w fazie bardzo wstępnej. Poza jednym jeżdżącym egzemplarzem i jednym prezentacyjnym - nie mamy nic więcej. Spółka, która jest odpowiedzialna za IZERĘ drepcze w miejscu. I wszystko wskazuje na to, że IZERA podzieli losy polskiej "stępki" w stoczni w Szczecinie, czy zburzonych już bloków w elektrowni w Ostrołęce, które zaczęto budować w 2019 roku, by po dwóch latach je... zburzyć.
Fabryka, która ma powstać w Jaworznie już w 2024 roku, jeszcze nie zaczęła się budować, a mamy już 2022 rok. Wciąż nie jest znana cena auta, a mrzonki o wynajmowaniu auta mają jeszcze więcej nieścisłości.
Jest nam przykro pisać te słowa, ale aktualnie nie ma żadnych pozytywnych informacji odnośnie tego projektu. Wciąż nie wybrano bazy auta, na której powstać ma Izera. Nie mamy fabryki, nie jest ona nawet w budowie. Nie wbito pierwszej łopaty. A przypominamy - za półtora roku miałyby z tej fabryki widmo wyjechać pierwsze pojazdy.
Gdyby rząd jednak chciał podtrzymać swoją chęć utworzenia polskiej marki pojazdów elektrycznych, to będąc realistami należałoby oczekiwać, że rok 2027 jest najbliższą możliwą datą zjechania pierwszego modelu w produkcji seryjnej. Choć i to wydaje się mocno optymistycznym spojrzeniem na sprawę.