Premier Danii Mette Frederiksen oznajmiła, że chce „uczynić latanie zielonym” w ambitnym noworocznym przemówieniu, które zawierało zobowiązanie rządu Danii do uwolnienia krajowych lotów od paliw kopalnych do 2030 r. Sposób, w jaki kraj osiągnie ten cel, wciąż pozostaje kwestią dyskusyjną.
Punkt wyjścia jest prosty: jeśli emitujesz CO2 – to musisz płacić.
Kiedy inne kraje na świecie są zbyt wolne w odchodzeniu od paliw kopalnych, Dania musi objąć prowadzenie. I podnieś poprzeczkę jeszcze bardziej. Dotyczy to również ruchu lotniczego. (...) Dlatego rząd postawi sobie ambitny cel: do 2025 roku Duńczycy muszą mieć możliwość (opcję wyboru) zielonego latania na trasie krajowej. A najpóźniej do 2030 roku musimy być w stanie latać całkowicie ekologicznie, kiedy latamy lokalnie w Danii.
Jedyną opcją wodór.
Dania – podobnie jak Francja i Szwecja, które mają podobne cele dotyczące lotów zeroemisyjnych – chce stawiać na wodór w krajowych podróżach lotniczych. Dobrą wiadomością jest to, że Airbus aktywnie pracuje nad wieloma różnymi rozwiązaniami w zakresie ogniw paliwowych, które mogą z łatwością zaspokoić potrzeby podróży krajowych stosunkowo niewielkiego kraju.
Zła wiadomość jest taka, że firma wcześniej wspomniała o dacie startu samolotów na wodór w 2035 roku. Jednak na krótszą metę Airbus daje Danii nadzieję, kontynuując prace nad dopracowaniem swojego samolotu do pracy na 100% biopaliwie, co – choć dalekie od idealnego rozwiązania – jest znacznie lepsze niż samoloty na paliwo lotnicze.
Tymczasem rząd Francji ujawnił plany całkowitego zakazu lotów krajowych, jeśli ta sama podróż może odbyć się koleją w mniej niż 2,5 godziny. Nawiasem mówiąc, pociągi we Francji będą również jeździły na wodorze.