W miarę jak liczba samochodów elektrycznych na europejskich drogach rośnie, coraz więcej z nich wyposażanych jest w trzyfazowe ładowarki o imponującej mocy 11 kW. Jednak niewielu kierowców zdaje sobie sprawę z ciekawego faktu - te zaawansowane urządzenia, choć pierwotnie zaprojektowane do pracy na trzech fazach, potrafią efektywnie działać także na jednej fazie, osiągając nawet 99 procent pełnej mocy - czyli 32 ampery, do 7,4 kW.
Jeden z Czytelników przeprowadził eksperyment z wykorzystaniem Tesli Model Y i Modelu 3 Highland, a inni badali różne modele elektryczne. Okazuje się, że nawet jeśli dom ma jednofazowe przyłącze, samochód z trzyfazową ładowarką może być ładowany z mocą znacznie wyższą, niż wynikałoby to z założeń. Problem z ładowarkami jednofazowymi tkwi w ograniczeniach przyłącza elektroenergetycznego, które zazwyczaj obsługuje cały dom jednorodzinny. Standardowe 32-amperowe przyłącze zwykle pozwala na korzystanie z 20-22 amperów, co przekłada się na moc 4,6-5 kW. Choć teoretycznie możliwe jest ładowanie z mocą 7,4 kW, ograniczenia przyłącza sprawiają, że proces ten jest o ponad 30 procent wolniejszy.
Na szczęście posiadacze samochodów z trzyfazowymi ładowarkami mogą skorzystać z pełnej mocy, osiągając nawet 11 kW. Nawet w przypadku jednej fazy, ładowarki potrafią wykorzystać dostępne natężenie, co sprawia, że samochody zyskują na efektywności. Czytelnik, korzystając z przyłącza dającego 20 amperów, osiągnął moc 4,6 kW podczas ładowania Tesli Model Y - o wiele więcej niż przy tradycyjnych ładowarkach jednofazowych.
Warto więc przyjrzeć się możliwościom swojego samochodu i infrastruktury ładowania, aby w pełni wykorzystać potencjał trzyfazowych ładowarek, nawet w warunkach jednofazowego przyłącza elektroenergetycznego. To kolejny krok w kierunku bardziej efektywnego i zrównoważonego korzystania z samochodów elektrycznych. 🌐🔌