Czas wyciągnąć najcięższe działa. Po jednej stronie najmocniejszy i najszybciej przyspieszający seryjnie produkowany elektryk - Tesla Model S Plaid z ponad 1000 koni pod... maską? W zasadzie cieżko wskazać gdzie, bo pod maską to akurat Tesla ma bagażnik.
Po drugiej stronie topowy supercar - McLaren 720 S. Ponad 1000-konny potwór, który na torze jest bestią.
Organizatorzy postanowili sprawdzić te dwie maszyny w dwóch wyścigach. Drag na 1000 stóp i rolling race czyli wyścig jadących aut aby wyeliminować problem z łapaniem przyczepności, co przy autach z tak dużą mocą może stanowić problem.
KONKLUZJA?
Zaskakującu łatwo Tesla poradziła sobie w odbydwu startach. O ile można było wieszczyć zwycięsto przy starcie z miejsca, to wygrana z McLarenem rolling-race to już znaczny wyczyn, który pokazuje, że Tesla odrobiła lekcję i już nie jest autem, które szybko przyspiesza, ale później staje się łatwym kąskiem dla aut spalinowych. Nawet przy prędkościach powyżej 200 km/h auto cały czas dynamicznie przyspiesza i nie daje się dogodzić nawet McLarenowi.