Czas na test jednego z najbrzydszych BMW, które kiedykolwiek ujrzało światło dzienne i nie jest autem koncepcyjnym, lecz seryjnie produkowanym autem.
Już na starcie widzimy sporo podobieństw i rozwiązań do tych, które znamy z Tesli. Szyby bez ramek, drzwi otwierane od wewnątrz za pomocą przycisku to tylko kilka przykładów, które od razu kojarzą się nam z Teslą.
Wnętrze jest wysokiej jakości. Kierowca i pasażerowie (zarówno z przodu jak i z tyłu) mogą liczyć na ogrom miejsca. Do tego niezłe wyciszenie. Na stylistykę możemy narzekać ale z pewnością nie na jakość wykończenia wnętrza. Jakość materiałów i spasowanie - najwyższa półka. Pod tym względem konkurować z BMW może jedynie Mercedes. Warto też docenić odejście od znienawidzonego przez wszystkich piano black, które ładnie wygląda tylko w dniu wyjazdu auta z salonu.
Minusem jest brak bagażnika z przodu auta. Maska auta jest nieotwieralna, co sprawia, że nie możemy ocenić, jak bardzo dużo miejsca zostało zmarnowane. Ale przy tak dużym aucie domyślamy się, że sporo. Otwierany jest jedynie znaczek BMW - tam znajdziemy wlew płynu do spryskiwaczy.
Magicznym bajerem jest możliwość zmiany przejrzystości szklanego dachu. Jednym przyciskiem możemy wybierać, czy chcemy aby szkło w dachu panoramicznym było przejrzyste, czy przydymione. To świetna opcja, którą docenimy latem, gdy słońce będzie chciało nagrzać nasze wnętrze powyżej temperatury, którą my uznajemy za komfortową.
Na minus strasznie skomplikowana i wymagająca nauki obsługa oprogramowania. Oczywiście po kilku dniach przywykniemy, ale z intuicyjnością ma to niewiele wspólnego.
Na ogromny plus kamery 360 stopni, które BMW wniosło na najwyższy level.