Ford Puma Gen-E to długo wyczekiwana elektryczna wersja jednego z najpopularniejszych crossoverów ostatnich lat. Model, który od lat święci triumfy w Wielkiej Brytanii i zadomowił się na dobre na polskich drogach, teraz staje do walki w segmencie elektryków – i robi to po swojemu: bez rewolucji, ale z pomysłem.
Znana sylwetka, nowy środek
Na pierwszy rzut oka Gen-E niewiele różni się od wersji spalinowej. Zmiany to m.in. zamknięty grill, nowy zderzak, większy spojler oraz dwa dedykowane kolory lakieru. Ford postawił na ewolucję, nie rewolucję – i w tym przypadku to zaleta.
Elektryk na spalinowej platformie
Pod maską (a raczej w podłodze) kryje się 43,6 kWh netto, silnik 168 KM i 290 Nm momentu. Przyspieszenie 0–100 km/h w 8 sekund, zasięg realny w mieście nawet 350 km. Choć na autostradzie zasięg spada, zużycie w mieście rzędu 10–13 kWh/100 km robi świetne wrażenie.
Przestrzeń ponad emocje
Największy atut? Praktyczność. Bagażnik o pojemności 523 l, do tego frunk (43 l) i opcja haka holowniczego. To więcej niż większość konkurencji – idealny wybór jako drugi samochód w rodzinie.
Komfort i kompromisy
Prowadzenie? Przyjemne, choć bez sportowego „kopnięcia”. Wnętrze nowoczesne, z systemem SYNC 4, ale brakuje fizycznych przycisków klimatyzacji i czasem irytuje nawigacja. System Android Auto i Apple CarPlay działają bezprzewodowo, lecz interfejs bywa zbyt „klikalny”.
Ile kosztuje Ford Puma Gen-E?
W Polsce model startuje od 161 900 zł, a wersja Premium (z lepszym audio, felgami i tapicerką) to 163 900 zł – bardzo konkurencyjna oferta, biorąc pod uwagę wyposażenie.
Podsumowanie
Ford Puma Gen-E nie jest elektryczną rakietą, ale oferuje praktyczność, niskie koszty eksploatacji i znajomy charakter. Dla kierowców ceniących rozsądek nad osiągami i potrzebujących miejskiego crossovera – to bardzo ciekawa alternatywa. Nie dla każdego, ale dla wielu – i to całkiem rozsądnie wyceniona.