Oto nowy Fiat 500e! Z wyglądu bardziej drapieżny, bardziej męski od poprzedniej wersji, która głównie skierowana była do damskiego grona odbiorców (pomijając wersję Abarth).
Bryła pozostała niezmienna, auto lekko urosło, ale wciąż wyraźnie nawiązuje do pierwowzoru sprzed kilkudziesięciu już lat. To co najbardziej rzuca się w oczy to zmiana przednich i tylnych świateł oraz nowe klamki... a w zasadzie ich brak. W miejscu chromowanych klasycznych klamek mamy teraz wycięcie w karoserii. Jest to prawdopodobnie opcja poprawiająca aerodynamikę, ale przy aucie miejskim raczej głównym przesłaniem były względny oszczędnościowe.
Auto oferowane jest w dwóch wersjach - 95 i 118 koni mechanicznych. Mamy też dwie pojemności baterii: 24kWh i 42kWh. Pozwalają one przejechać odpowiednio 190 i 320 kilometrów na jednym ładowaniu. Należy pamiętać, że w warunkach zimowych będzie to taczej 120 i 210 km.
Maksymalna moc ładowania to w zależności od wersji 50 i 85kW. To oznacza, że na ładowarkach DC auto naładujemy w 35 minut. Ładowanie z domowego gniazdka zajmie od 8 do 15 godzin.
Niestety największą wadą tego uroczego maluszka jest jego cena. Auta elektryczne, nawet te małe, wciąż są stosunkowo drogie. 140 tysięcy złotych to kwota, jaką należy wydać za wersję 118-konną z większą baterią. To niemal 3-krotność ceny spalinowej wersji 500-tki sprzed faceliftingu. Ale Fiat 500 zawsze był nieco droższy od swoich konkurentów, stawiając bardziej na stylistykę i prestiż, niż na walkę cenową z konkurencją.